Komisja regulaminowa za wyrażeniem zgody na doprowadzenie Ziobry przed komisję śledczą ds. Pegasusa
Wniosek zaprezentowała przewodnicząca komisji śledczej ds. Pegasuasa Magdalena Sroka (PSL-TD). Wskazywała, że Ziobro był czterokrotnie wzywany przed komisję, ale nie stawił się. Dwukrotnie nie usprawiedliwił nieobecności.
Jak podkreśliła, Ziobro był traktowany przez komisję śledczą jak każdy inny obywatel, pomimo tego, że sam - jak oceniła - wykazywał się silnym poczuciem własnej wyjątkowości. Przywołała sytuację z początku października, kiedy policja próbowała dostarczyć Ziobrze wezwanie na posiedzenie komisji śledczej, co Ziobro miał uznać za nachodzenie go.
Innym razem - jak mówiła Sroka - wezwanie na posiedzenie komisji zostało skierowane do Ziobry trzema drogami: przesyłką poleconą, pocztą elektroniczną oraz przez policję. "Zachowanie posła Ziobry jest uporczywym i zamierzonym ignorowaniem obowiązków świadka. Wymaga to stanowczej i sprawiedliwej reakcji, bo taka spotkałaby każdego innego obywatela w państwie prawa" - oświadczyła posłanka.
Po wystąpieniu Sroki na posiedzeniu zjawił się spóźniony Ziobro. "Sądzicie Państwo, że mnie się da złamać jakąś policją, doprowadzeniem, aresztem? Chyba żartujecie. Prawo, konstytucja!" - powiedział dziennikarzom podczas krótkiej przerwy w posiedzeniu komisji.
Podkreślił, że stawił się na posiedzeniu komisji regulaminowej, ponieważ działa ona legalnie. Z kolei komisja ds. Pegasusa - jego zdaniem - jest "de facto usunięta wyrokiem TK".
Jako pełnomocnik b. ministra sprawiedliwości głos zabrał poseł PiS Marcin Warchoł. Mówił, że istotą tego posiedzenia jest nie to, czy Ziobro powinien być zatrzymany i doprowadzony na posiedzenie komisji śledczej, ale ocena tego czy Trybunał Konstytucyjny, który 10 września orzekł, że zakres działania komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z konstytucją, jest trybunałem ważnym.
"Będzie odpowiedzią na to, czy ci sędziowie, którzy zasiadali w TK są godni sprawowania urzędu, tytułów, czy zasłużenie zasiadali w zacnych gremiach MS czy innych komisjach. To będzie po prostu deklaracja, oświadczenie, czy ci ludzie są godni zaufania. A wreszcie czy uznajecie państwo wyroki tych sędziów za ważne czy nieważne" - powiedział poseł.
Zdaniem Warchoła, zgoda na odebranie immunitetu Ziobrze jest zgodą na "kontrolę sądów przez polityków". "Komisja chce weryfikować orzeczenia sądów. Wszystkie decyzje dot. Pegasusa były zatwierdzane przez sądy, zatem chcecie kontrolować niezależne sądownictwo" - podkreślił.
Poseł wręczył też przewodniczącemu komisji zwolnienie lekarskie Ziobry obejmujące 4 listopada, czyli ostatni termin posiedzenia, na którym b. minister sprawiedliwości się nie stawił. Tłumaczył, że zwolnienie nie zostało przekazane przewodniczącej komisji ds. Pegasusa, gdyż jest ona nielegalna.
Sam Ziobro w wypowiedzi powołał się na wspomniany wyrok TK. "Każdy poseł przed przyjęciem mandatu składa przysięgę wierności konstytucji. Ja tę przysięgę składałem i traktowałem te słowa bardzo poważnie. Dlatego nie zamierzam tolerować ostentacyjnego łamania prawa, które jest realizowane w wielu działania dzisiejszej władzy i znajduje swój wyraz również w stosunku do orzeczeń TK" - mówił.
Ziobro przekonywał, że jeśli Sejm podejmie uchwałę zgodną z zaleceniami TK, "choćby dziś" jest gotów stawić się przed komisją ds. Pegasusa. "Oświadczam, że tak się stanie, jeśli prawo będzie w Polsce przestrzegane" - zapewnił.
"Natomiast nie zastraszycie mnie ani karami, ani groźbami, ani w żaden sposób, który jest charakterystyczny dla państw sięgających po przemoc, groźby i strach, abym uczestniczył w procesie łamania prawa, abym pomagał wam w tym przedsięwzięciu" - podkreślił poseł.
Zaznaczył, że wyroki TK mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. "Wyrok w sprawie uchwały powołującej komisję ds. Pegasusa zapadł i uchyla możliwość funkcjonowania komisji w takim kształcie, jakim została powołana przez Sejm" - powiedział Ziobro.
Były szef MS odniósł się także do swojej choroby nowotworowej. "Z przykrością słuchałem w początkowym okresie swojej choroby insynuacje wskazujące, że rzekomo symuluję chorobę. Podobnie jak ze smutkiem zapoznałem się z manipulowaną opinią, z której wynikało, że rzekomo w styczniu czy w lutym mogłem stawić się przed - wtedy legalną - komisją ds. Pegasusa" - stwierdził.
"Twierdzenie, że człowiek poddany ośmiogodzinnej, skomplikowanej operacji wycięcia 20 centymetrów przełyku, żołądka, wszystkich węzłów chłonnych, mógł stawić się w tym czasie przed komisją śledczą, to jest naprawdę skrajna bezczelność i kolejna hańba, która spada cieniem na wasze środowiska" - dodał Ziobro.
Następnie, po dwóch godzinach burzliwych obrad padł wniosek o zamknięcie dyskusji, który zyskał większość w głosowaniu. Wywołało to oburzenie posłów PiS, którzy domagali się udzielenia głosu Ziobrze. Przewodniczący komisji Jarosław Urbaniak zarządził przerwę w obradach, żeby przeprowadzić głosowanie nad wnioskiem. Na czas przerwy wszystkie osoby spoza składu komisji musiały opuścić salę obrad.
Gdy po przerwie Ziobro został zaproszony ponownie na salę, by odpowiedzieć na pytania posłów, odmówił, wskazując, że przewodniczący komisji popełnił błąd, kończąc posiedzenie i wypraszając go z sali, bez możliwości zabrania głosu. "Kilkakrotnie prosiłem o to, żeby móc zabrać głos, odpowiedzieć na pytania. Zostałem tego prawa pozbawiony i teraz nagle mam wracać? Nie będę uczestniczył w cyrku" - powiedział.
Pełnomocnik Ziobry dodał w rozmowie z dziennikarzami, że ekspert sejmowy stwierdził, że przewodniczący komisji dopuścił się uchybienia, nie dopuszczając b. szefa MS do ostatniego głosu. "Ostatni głos jest warunkiem demokratycznego procesu, tymczasem urządzono tutaj sąd kapturowy, gdzie z góry przesądzony był wynik tego procesu" - mówił.
Urbaniak podkreślił z kolei, że poprosił, aby Ziobro wrócił na salę, "jeśli uważa, że jeszcze miał cokolwiek do powiedzenia", chociaż - jego zdaniem - wypowiedź b. ministra na posiedzeniu nie była merytoryczna. Zacytował regulamin komisji, zgodnie z którym nie miał on obowiązku udzielić głosu Ziobrze po zakończeniu dyskusji.
Przewodniczący ocenił, że nie ma możliwości, aby posłowie PiS podważali głosowanie nad wnioskiem. "Dokładnie razem z prawnikami sejmowymi przedyskutowaliśmy sytuację. Przepisy są jednoznaczne w tej sprawie. Pan poseł Ziobro miał możliwość wypowiedzenia się. Dopuściłem także obrońcę, którego wyznaczył" - zaznaczył.
Zdaniem Urbaniaka jest szansa na to, że na środowym posiedzeniu Sejmu odbędzie się głosowanie nad wnioskiem o doprowadzenie Ziobry na komisję śledczą. "Z tego co wiem, pan marszałek Szymon Hołownia jako punkt dodatkowy przewidział rozpatrzenie tego punktu" - wskazał.
Przewodnicząca komisji śledczej ds. Pegasusa, pytana po posiedzeniu, kiedy komisja przesłucha Ziobrę, jeśli Sejm przychyli się do wniosku odparła, że będzie to styczeń lub luty. "Myślę, że jest to termin, który możemy spokojnie wyznaczyć na to, żeby sąd zdążył rozpatrzyć złożony przez nas wniosek (o doprowadzenie Ziobry na przesłuchanie - PAP)" - tłumaczyła.
Były minister sprawiedliwości i b. prokurator generalny jesienią ub. roku wycofał się z życia publicznego, a w marcu poinformował o swoich zmaganiach z chorobą nowotworową.
Ziobro był czterokrotnie wzywany przez sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, ale nie stawił się. Dwa razy przedstawił zwolnienie lekarskie. Później komisja śledcza otrzymała opinię biegłego, z której - jak informowała szefowa komisji śledczej - jednoznacznie wynika, że Ziobro może złożyć zeznania.
Po tym, gdy Ziobro czwarty raz nie stawił się na posiedzeniu, komisja zdecydowała, że wystąpi o jego zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie, do czego potrzebna jest zgoda Sejmu. Wniosek w tej sprawie wystosowany został do prokuratora generalnego Adama Bodnara 8 listopada, a 22 listopada ten skierował wniosek do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który przekazał go do komisji regulaminowej.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
6 marca br. Sejm przyjął uchwałę w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 i stwierdził, że "uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy". W uchwale stwierdzono też m.in., że ze względu na uchwały sejmowe dotyczące wyboru sędziów TK, które zostały podjęte z rażącym naruszeniem prawa - Mariusz Muszyński, Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego.
Od czasu podjęcia tej uchwały przez Sejm wyroki TK nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.(PAP)
del/ godl/ lm/